Dziś obchodzimy wspomnienie św. Tomasza z Akwinu. Mało kto wie, że ten wielki doktor Kościoła nie zajmował się tylko teologią, ale też codziennym życiem. Poznaj 10 świetnych cytatów o tym, jak być szczęśliwym! 1. Szczęścia nie znajdziesz w niczym innym, ale tylko w Bogu ( Summa Teologii, cz. 2, kw. 1, a. 8). 2. Tomasza z Akwinu” po polsku. 28 stycznia Kościół powszechny obchodzi liturgiczne wspomnienie św. Tomasza z Akwinu. Nieprzypadkowo właśnie tego dnia 2021 roku w Warszawie miało miejsce historyczne wydarzenie: podpisanie trójstronnej umowy na wydanie w języku polskim 70-tomowej serii "Dzieła wszystkie św. Tomasza z Akwinu". Tomasza z Akwinu, inspirujących dziś jeszcze bardziej niż w czasach swego powstania. Komentarz do "De Trinitate" Boecjusza jest dziełem napisanym z samych granic ludzkiego poznania i może budzić zaskoczenie fakt, iż tak młody teolog, jakim był piszący go Akwinata, odważył się do tych granic dojść. Antoniego Opata do św. Benedykta, od św. Franciszka z Asyżu do św. Tomasza z Akwinu, od św. Klary z Asyżu do św. Katarzyny ze Sieny, od św. Paschalisa Baylona do św. Piotra Juliana Eymarda, od św. Alfonsa Marii de Liguoriego do bł. Karola de Foucauld, od św. Jana Marii Vianneya do św. Teresy z Lisieux, od św. Pio z Pietrelciny do bł. Tomasz nauczanie moralne. Św. Tomasz z Akwinu: O ostatecznym celu człowieka (cz. 3) By Traditio et Fides. 22 kwietnia, 2015. Listen to this article Czytając wywody św. Tomasza na temat jednego celu ostatecznego człowieka pamiętać trzeba, że mamy tu do…. Pełen dostęp do treści i komentarzy dla subskrybentów. mówi się o mniemaniu lub wierze, nie zaś o wiedzy. Por. Tomasz z Akwinu, O na-uczycielu, s. 512. 5 Na postawione wcze śniej zarzuty i wątpliwo ci Tomasz odpowiadał, że 1) nie na-leży nazywać człowieka nauczycielem jako wyprzedzającego Boga w nauczaniu; . św. Tomasz z Akwinu 63,00 zł brutto 60,00 zł + 5% VAT / egz. 42,50 zł brutto 40,48 zł + 5% VAT / egz. 38,00 zł brutto 36,19 zł + 5% VAT / egz. 95,00 zł -5% 90,25 zł brutto 85,95 zł + 5% VAT / egz. 80,00 zł -5% 76,00 zł brutto 72,38 zł + 5% VAT / egz. 48,00 zł brutto 45,71 zł + 5% VAT / egz. 110,00 zł brutto 104,76 zł + 5% VAT / egz. 59,00 zł brutto 56,19 zł + 5% VAT / egz. 8,00 zł brutto 7,62 zł + 5% VAT / egz. 25,00 zł brutto 23,81 zł + 5% VAT / egz. 32,90 zł brutto 31,33 zł + 5% VAT / egz. 35,00 zł brutto 33,33 zł + 5% VAT / egz. Religia, filozofia, nauka 23,00 zł Marie-Dominique Chenu Książka nowa, lekkie ślady leżakowania na półce. Rok wydania: 1997 Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak Rodzaj okładki: Miękka Wymiar: Ilość stron: 182 Brak w magazynie Opis Opis Przystępnie, a zarazem w pełni kompetentnie napisana przez jednego z najwybitniejszych teologów francuskich XX wieku monografia o sylwetce i dziele Tomasza z Akwinu. Tekst autora przeplatany jest fragmentami z pism samego św. Tomasza oraz dokumentami z jego epoki. Podobne produkty Zdobywanie fortuny Kopmeyer książka nowa Oprawa twarda Wydanie: pierwsze Pierwsze wydanie: 2015-07-09 ISBN: 978-83-111-3738-7 EAN: 9788311137387 Liczba stron: 224 Format: 130x200mm 9,30 zł Dodaj do koszyka Tradycyjne przyprawy Domowy wyrób. Przyprawy, zioła rośliny lecznicze i mieszanki przypraw Eleonora Trojan Egzemplarz nowy Wydawnictwo AA Oprawa: Twarda Rok wydania: 2011 Ilość stron: 155 Format: 17x24 cm 10,50 zł Dodaj do koszyka Praktyczne metody osiągania sukcesów Kopmeyer, Praktyczne metody osiągania sukcesów Egzemplarz używany, ogólny stan bardzo dobry, na początku książki trochę ręcznych podkreśleń. Wydawnictwo: Bellona Liczba stron: 448 11,50 zł Dodaj do koszyka Lessons I’ve learned Lessons I've learned Davina McCall Egzemplarz używany, stan bardzo dobry Okładki twarde, stron 293. 9,50 zł Dodaj do koszyka Święty Tomasz z Akwinu (ok. 1226 – 1274) był filozofem scholastycznym, teologiem, członkiem zakonu dominikanów. Był jednym z najwybitniejszych myślicieli w dziejach chrześcijaństwa. Jest świętym Kościoła katolickiego i jednym z doktorów Kościoła. Kim był św. Tomasz z Akwinu? Życiorys ŚwiętegoŚw. Tomasz z Akwinu – najważniejsze dziełaŚw. Tomasz z Akwinu – patronŚw. Tomasz z Akwinu – kultBibliografia Kim był św. Tomasz z Akwinu? Życiorys Świętego Św. Tomasz z Akwinu urodził się ok. 1226 roku w Roccasecca pod Neapolem, jako syn Landulfa i Teodory. Gdy miał 5 lat został oddany jako oblat benedyktynom w Monte Cassino. Wychowywał się u nich. Nauczyciele byli zdziwieni jego postępami, prześcignął wszystkich kolegów zarówno w nauce, jak i w ćwiczeniu cnoty. Później opuścił klasztor i udał się do Neapolu, gdzie studiował na tamtejszym uniwersytecie. Tam zapoznał się z niedawno założonym przez św. Dominika Zakonem Kaznodziejskim. Bez wiedzy rodziców w 1243 roku wstąpił do dominikanów. Krok ten spotkał się z dezaprobatą rodziny, która wszelkimi sposobami usiłowała skłonić go do opuszczenia zakonu. Źródła mówią o uwięzieniu go przez braci, próbie skuszenia go kobietą lekkich obyczajów, a także wysłaniu do niego siostry Marotty, do której Święty tak przemówił, że sama wstąpiła do benedyktynek. Św. Tomasz z Akwinu został wysłany przez przełożonych na studia do Paryża, a następnie w roku 1248 do Kolonii, gdzie wykładał na tamtejszym uniwersytecie głośny uczony dominikański, św. Albert Wielki. Koledzy przezywali św. Tomasza „głuchym wołem” z powodu cichego kroku i olbrzymiej postury; w gruncie rzeczy należał do bardzo zdolnych studentów. Po chlubnym ukończeniu studiów, św. Tomasz został wysłany przez przełożonych do Paryża, aby na Sorbonie wykładał teologię. Wszystkich zadziwiał jasnością wykładów, wymową oraz głębią. Stworzył własną metodę, w której najpierw wysuwał trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je zbijał kolejno i dawał pełny wykład. W Paryżu zaszczycał go przyjaźnią król, św. Ludwik, który często zapraszał go na obiady. Wskutek intryg, które przeciwnicy dominikanów rozbudzili na Sorbonie, po siedmiu latach wrócił do Włoch. W 1260 roku podczas kapituły generalnej został mianowany kaznodzieją. W 1261 roku został wezwany przez papieża Urbana IV do Rzymu, aby nauczał na dworze papieskim. Czynił to do 1265 roku. Św. Tomasz stanowczo uchylał się od przyjęcia jakiejkolwiek godności kościelnej. Papież Klemens IV ofiarował mu arcybiskupstwo Neapolu, ale i tę propozycję odrzucił. Na przestrzeni lat 1265-1267 uczył w szkole swego zakonu w Rzymie, a w latach 1267-1268 przebywał we Viterbo jako kaznodzieja papieski. Kiedy ucichła burza w Paryżu, ponownie został wysłany przez przełożonych do Paryża, jako czołowy teolog zakonu. Nauczał tam w latach 1269-1272 i zwalczał awerroistów, tzn. wyznawców doktryny filozoficznej, która opierała się na interpretacjach myśli Arystotelesa dokonanych przez Ibn Ruszda (Awerroesa). Następnie powrócił do Włoch, aby w latach 1272-1274 wykładać na uniwersytecie w Neapolu. W tym czasie kapituła generalna zobowiązała go, aby zorganizował teologiczne studium generale dla zakonu. Na miejsce tych studiów Święty upatrzył sobie Neapol. W 1274 roku papież bł. Grzegorz X zwołał sobór powszechny w Lyonie, który znany jest pod nazwą Sobór Lyoński II. Święty Tomasz z Akwinu umarł w drodze po krótkiej chorobie. Zmarł we Fossanuova dnia 7 marca 1274 roku. Tomasz z Akwinu został kanonizowany w 1323 roku przez papieża Jana XXII. W 1567 roku został ogłoszony doktorem Kościoła. Św. Tomasz z Akwinu – najważniejsze dzieła Św. Tomasz z Akwinu był nazywany „największym świętym wśród uczonych i największym uczonym pośród świętych”. Był teologiem i filozofem, człowiekiem niezwykłej dobroci serca, głębokiej pobożności i świętości życia. Jego spuścizna literacka jest olbrzymia. Niewiarygodne, że wśród tak wielu zajęć napisał dziesiątki tomów, w których zadziwia uniwersalizm podejmowanych zagadnień i głębia ich wyjaśnień. Wyróżniał się nie tylko analitycznym umysłem, ale także syntetycznym. Dał panoramę całej nauki filozofii i teologii katolickiej w zdumiewająco zwartym systemie, który nazwano „tomizmem”. Pracę naukową uważał za nabożeństwo, za służbę Bożą. Do najważniejszych dzieł Świętego należą: Summa contra gentiles (Suma przeciwko poganom, zwana także Summą filozoficzną), Kwestie dysputowane, Komentarz do sentencji Piotra Lombarda, Summa teologiczna, Komentarze do niektórych ksiąg Pisma świętego oraz do dzieł Arystotelesa. Św. Tomasz z Akwinu był także uzdolnionym poetą. Zostawił piękne teksty liturgiczne do brewiarza i mszału na uroczystość Bożego ciała. Św. Tomasz z Akwinu – patron W 1880 roku św. Tomasz z Akwinu został ogłoszony przez papieża Leona XIII patronem szkół katolickich. Św. Tomasz z Akwinu – kult Relikwie Świętego w 1368 roku przeniesiono z Fossanuova do Tuluzy. Wówczas dokonano ich podziału. Prawe ramię otrzymali dominikanie w Paryżu, natomiast relikwie głowy podarowano do Solerno. Relikwie z Tuluzy zbezczeszczone w 1562 roku przez kalwinów i w 1779 roku przez rewolucję francuską, przeniesiono do St. Sernin a część podarowano do Fossanuova. Znaczna część jego śmiertelnych szczątków znajduje się także w Priverno. Z kolei jego cela klasztorna w Neapolu została zamieniona na kaplicę. Można tam zobaczyć dzwonek, którym posługiwał się podczas wykładów oraz relikwię jego lewego ramienia. Wspomnienie liturgiczne św. Tomasza Apostoła w Kościele katolickim odbywa się dnia 28 stycznia. Bibliografia Biskup Karol Radoński, Święci i błogosławieni Kościoła katolickiego, Księgarnia św. Wojciecha, 1947 Ks. Wincenty Zaleski SDB, Święci na każdy dzień, Wydawnictwo Salezjańskie, Łódź 1982 O. Hugo Hoever, Żywoty Świętych Pańskich, Warmińskie Wydawnictwo Diecezjalne, Olsztyn 1995 Grafika: Carlo Crivelli, 1476 rok, domena publiczna Ciekawe artykuły: Niezwykły życiorys: Polub nas: Tagi: Całość nauki Kościoła o kobiecie jest streszczona w Katechizmie Kościoła katolickiego: „Mężczyzna i kobieta są stworzeni, to znaczy chciani przez Boga, z jednej strony w doskonałej równości osoby ludzkiej, a z drugiej strony, w ich byciu mężczyzną i kobietą. 'Bycie mężczyzną', 'bycie kobietą' jest rzeczywistością dobrą i chcianą przez Boga: mężczyzna i kobieta mają nieutracalną godność, która pochodzi wprost od Boga, ich Stwórcy. Mężczyzna i kobieta mają taką samą godność, zostali stworzeni 'na obraz Boga'. W swoim 'byciu mężczyzną' i 'byciu kobietą' odzwierciedlają oni mądrość i dobroć Stwórcy”91. Nauka Jezusa i szybki rozwój chrześcijaństwa były rewolucją duchową w zachodnim kręgu kulturowym, a później w innych rejonach świata. Poprzez akcentowanie świętości ludzkiego życia i godności każdej osoby ludzkiej chrześcijaństwo, jako religia miłości, otwierała nową perspektywę dla szerokich kręgów społecznych, w tym także wcześniej marginalizowanych. Była to radykalna zmiana, także w stosunku do żydowskiego pojmowania łaskawości Bożej, mierzonej dotychczas dobrami materialnymi, liczebnością potomstwa, zwłaszcza męskiego i długością życia. Chrześcijaństwo stało się „religią kobiet”, zważywszy na ich znaczącą rolę, jaką odegrały w Ewangelii i w początkach Kościoła. Nauka Ojców Kościoła pogłębiła refleksję nad miejscem kobiet w społeczności. Św. Augustyn uczył, że człowiek jest istotą płciową z woli Boga, a każda płeć ma właściwą sobie godność i prawo do nadziei zbawienia. W Raju zarówno prokreacja, jak i podległość mężczyźnie, nie będą przykre tak, jak na tym świecie. Grzech Ewy nie jest większy niż grzech Adama, a oboje zgrzeszyli przede wszystkim pychą. Grzech Adama okazał się jednak gorszy w skutkach92. Nauka o grzechu pierworodnym była ważna dla dyskusji nad miejscem kobiety w świecie, gdyż oskarżano ją o bycie źródłem upadku człowieka, postrzegano lękliwie jako miejsce pokusy. Do początków XX wieku w myśli wielu teologów cielesność kobiety budziła odrazę. Panował strach przed kobietą, a duchowość rozwijała się w atmosferze lęku przed nieczystością. Szatan atakował wprawdzie także mężczyzn, ale kobiety były rzekomo wobec niego słabsze93. Wielokrotnie powtarzano myśli zawarte w dziele Tertuliana De cultu feminarum: „Kobieto, rodzisz w bólu i cierpieniu. Ty podlegasz swemu mężowi i on jest twoim panem. Zapomniałaś, że jesteś Ewą? Trwa ciągle jeszcze na tym świecie wyrok Boga przeciwko twojej płci. A więc z konieczności żyjesz jako oskarżona. Ty jesteś bramą diabła. Ty złamałaś pieczęć Chrystusa! Ty jako pierwsza opuściłaś prawo Boże! Ty ogarnęłaś tego, którego diabeł nie mógł tknąć! Ty tak sprawnie zwyciężyłaś mężczyznę, obraz Boga! Twoja cena, śmierć, kosztowała śmierć Syna Bożego”94. Kult Maryi, który narastał od IV wieku, łączył się z przekonaniem, że życie Maryi Bogarodzicy zmazało ciężar winy ciążący na kobiecie. Przekonanie o winie kobiety było jednak nadal elementem duchowości i formacji chrześcijańskiej. Małżeństwa zawierano raczej z rozsądku, jako ucieczkę przed pokusą grzechu. Każde współżycie seksualne zdawało się być grzeszne, chociaż w małżeństwie było traktowane jako grzech lekki. Pomimo tych stereotypowych wizji kobiety, średniowiecze wydało kilka wybitnych intelektualistek, jak np.: Roswitha z Gandersheim, Hildegarda z Binden, Mechtylda z Magdeburga, Juliana z Norwich, Herrad z Hohenburga i wiele innych. Hildegarda z Binden (ogłoszona przez papieża Benedykta XVI Doktorem Kościoła) ukazała szeroką wizję jedności i wzajemnych powiązań Boga z wszystkimi elementami kosmosu i człowieka. Podkreślała znaczenie roli i ważności żeńskiego elementu w kosmosie95. Św. Tomasz z Akwinu zdecydowanie odrzucał umieszczenie kobiety w obszarze zła. Wskazywał raczej na obszar nieco niższego, ale koniecznego dobra. Nauczał, że „jak na doskonałość świata składają się różne stopnie rzeczy, tak również i na doskonałość ludzkiej natury składa się różność płci”96. Czasy odrodzenia na nowo odsłoniły wielkie możliwości intelektualne i twórcze kobiety. Zaczęto doceniać wagę ich kształcenia. Pojawiły się kobiety o dużych zdolnościach literackich (Cassandra Fedele, Victoria Colona), ale też politycznych (Katarzyna Sforza), a także sprawujących mecenat kulturalny (Izabela Gonzaga, Izabela Aragońska). Ideałem kobiety zaczęła stawać się viagro — kobieta mężna, dążąca do wszechstronnego rozwoju indywidualnego, doskonałości, a nawet sławy. Łączyła ona typowe „kobiece”, jak i „męskie” zalety, uważane dotąd za dostępne tylko mężczyznom97. Reformackie dowartościowanie rodziny często łączyło się z nowym docenieniem roli kobiety jako matki, lecz także z sakralizacją roli ojca. Prowadziło to do pojawienia się nowego paternalizmu i wykreowania wzoru ojca jako zasadniczego, surowego i żądającego bezwzględnego posłuszeństwa, także od swej żony98. Oświecenie przyniosło dalsze podkreślenie różnicowania płci, ich ról społecznych, a także odsaperowanie ich w życiu publicznym. Idealna kobieta — czuła i troskliwa, miał być opiekunką domowego ogniska, skromną, praktyczną i cierpliwą gospodynią, w pełni oddaną dzieciom i mężowi99. Myśl chrześcijańska przez całe wieki pielęgnowała ideę małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny, jako dar, jakim Bóg obdarzył człowieka widząc jego pierwotną samotność. Mężczyzna rozpoznał niewiastę jako istotę sobie najbliższą (por. Rdz 2,18-23). Biblia w tym obrazie wyraża prawdę, że mężczyzna i kobieta zostali stworzeni wzajemnie dla siebie, a ich powołaniem jest ścisłe zjednoczenie we wspólnocie życia100. Małżeństwo jest powołaniem od Boga, które nie wskazuje, która z osób, tworzących jedność małżeńską, jest „ważniejsza”, czy „bardziej poddana”. Ideałem jest ich jedność, w praktyce budowana na różne sposoby. Prymas Tysiąclecia podkreśla ten paradoks słowami: „Maryja — kobieta nie napisała ani jednej Ewangelii, ale wykarmiła Słowo Boże”101. Kobiecość i wynikające z tego macierzyństwo — naturalne i „duchowe”, niesie z sobą piękno, mądrość i prawdę o życiu człowieka. Nigdy nie jest niwelowane, przybierając z wiekiem coraz to nowe postacie i formy realizacji102. Powołanie kobiety do macierzyństwa nie wyklucza jej troski o znajdywanie nowych obszarów realizacji społecznej, w tym także w ekonomii, polityce czy w kulturze. Humanizacja kultury wymaga, by w niej integrowały się elementy wnoszone przez kobietę i mężczyznę. W przypadku ekonomii jest to integracja tego, co „zimne”, merkantylne i prawne (typowo męskie), z tym, co jest „gorące” — solidarność, troska, miłość, która przekracza granice sprawiedliwości rozdzielczej. Udział kobiet w tym procesie może być wyjątkowy103. Wobec kryzysu współczesnego świata, który obejmuje różne jego obszary, refleksja nad rolą kobiety może mieć bardzo ważne znaczenie. Nauka Kościoła na temat kobiecości w pełni jest zbieżna z oczekiwanym interesem społecznym i przyszłością świata104. 91 Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 369, Pallottinum, Poznań 1994, s. 94. 92 Por. A. Maćkowska, Obraz kobiety w komentarzach do Księgi Rodzaju św. Augustyna, „Verbum Vitae”, 2011, nr 19, s. 207—232. 93 J. Petry Mroczkowska, Feminizm — antyfeminizm. Kobieta w Kościele, Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, s. 15—16. Por. J. Delumeau, Grzech i strach: poczucie winy w kulturze Zachodu XIII—XVIII w., tłum. A. Szymanowski, Volumen i PAX, Warszawa 1994. 94 Tertulian, De cultu Feminarum, Ks. I, 1—3. Por. E. Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, PIW, Warszawa 1994, s. 278 n. 95 M. Uliński, Kobieta i mężczyzna. Dzieje refleksji filozoficzno-społecznej, Ureus, Kraków 2001, s. 55—70. 96 Tomasz z Akwinu, Summa teologiczna, 1. Zagadnienie 99 A 2, Odp., t. 7: Człowiek, tłum. P. Biełch, Londyn, bd., s. 180. Por. M. Czekała, Apoteoza wstydu w filozofii św. Tomasza z Akwinu, „Człowiek w Kulturze”, 2002, nr 14, s. 211—227. 97 Por. J. Burchardt, Kultura Odrodzenia we Włoszech, tłum. M. Kreczkowska, PIW, Warszawa 1991, s. 239—242. 98 Por. Elstein, Public Man. Private Women, Oxford 1975, s. 84—85 nn. 99 Por. Condorcet, Szkic obrazu postępu ducha przez dzieje, tłum. E. Hartley, PWN, Warszawa 1957, s. 236 nn. 100 J. Holeksa, Rodzina między biologią a teologią, dz, cyt., s. 91— 96. 101 S. Wyszyński, Kobieta w Polsce współczesnej, Pallottinum, Poznań 1978, s. 99. 102 A. Noyszewska, Najcenniejsze cechy matki... z wybranych, współczesnych dokumentów Kościoła katolickiego, „Pedagogika Katolicka”, 2010, nr 6, s. 186—190. Por. M. Braun-Gałkowska, Nauczanie Jana Pawła II o kobietach, Warszawa 1989. 103 Por. di Nicola, Pekin i okolice. Kobieta w nauce społecznej Kościoła, „Społeczeństwo”, 1995, nr 4, s. 691—693. 104 P. Serafin, Struktura kryzysu rodziny, „Niedziela”, 2014, nr 40, s. 14—15. opr. ab/ab Jako katolicy nie musimy się bać uprawiania nauki dla niej samej, uczciwie i twórczo, ale bez celów apologetycznych. Bo... Pan Bóg się obroni. Prawda Ewangelii się obroni – mówi prof. Aleksander Bańka, filozof z Uniwersytetu Śląskiego, lider Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej. Jarosław Dudała: Co właściwie zdarzyło się św. Tomaszowi z Akwinu w Neapolu 6 grudnia 1273 r.? Prof. Aleksander Bańka: Wiemy, że podczas odprawiania Eucharystii miał doświadczenie głębokiego duchowego poruszenia. Jeśli wierzyć przekazom, uznał wtedy, że wszystko to, co do tego czasu napisał, jest warte tyle, co słoma. Podobno w porywie chciał to wszystko zniszczyć. Na szczęście, został od tego odwiedziony. Śp. ks. prof. Remigiusz Sobański mówił, że nie wierzy, żeby Tomasz wypowiedział te słynne słowa: omnis palea (to wszystko słoma - w domyśle: co napisałem o Bogu). Uważał, że Akwinata tak dalece ufał ludzkiemu rozumowi, że nie jest możliwe, by tak jednoznacznie zakwestionował jego wartość. Ja też tak myślę. Świadczy o tym również jego rozumienie mistyki. Był mistykiem czy teologiem piszącym o mistyce? Wiem, że zajmował się Pan tym w 2011 r. Na pewno można go uznać w pewnym sensie za teologa mistyki – za kogoś, kto w różnych swych dziełach mniej lub bardziej bezpośrednio pisze o mistyce, porządkuje, systematyzuje. I na pewno ma w tej kwestii wiele do powiedzenia. Ale czy osobiście miał doświadczenia mistyczne? Czy czerpał z doświadczenia mistycznego? Tego do końca nie wiemy. Trzeba sobie jednak postawić pytanie, jak rozumiemy mistykę. Jeśli będziemy ją definiować wąsko – tak jak św. Jan od Krzyża – i powiemy, że ona zaczyna się wraz z kontemplacją wlaną, doświadczeniem biernych oczyszczeń i ciemności, to nie do końca wiemy, czy Tomasz miał takie doświadczenie. Możemy się tego tylko domyślać. Ale jeśli mówimy o mistyce w sensie szerszym – jako o formie szczególnego dostrojenia do Boga, szczególnej uważności na Niego, przeżywania rzeczywistości w sposób kontemplatywny, to w tym sensie Tomasz na pewno mistykiem był. I to widać – nie tylko w twardych pismach filozoficznych i teologicznych (jak "Summa contra gentiles" czy "De veritate"), ale także w jego komentarzach do Ewangelii św. Jana. Widać u niego niezwykły zmysł wiary, głębokie wyczulenie, wrażliwość duchową – coś, co wykracza poza zwykłą scholastyczną metodologię, z którą często jest kojarzony. św. Tomasz z Akwinu orionpozo / CC Tomasz zdominował katolicką teologię na wiele stuleci. Czy mógłby to zrobić, gdyby nie był mistykiem? Myślę, że nie. Choć nie musiała to być mistyka "gorąca"... ...ekstatyczna... ...taka, jak u Jana od Krzyża. Skłaniałbym się ku temu, nie mając ku temu ostatecznych dowodów. Bo Tomasz pisze w pewnym momencie, że ostatecznie poznajemy Boga jako nieznanego. Są więc w jego myśli elementy „ciemne”, apofatyczne. Gdy wczytuję się w wątki mistyczne porozrzucane po różnych jego dziełach, to zaskakuje mnie wizja mistyki, którą on proponuje, a która mnie osobiście porusza. On pokazuje drogę wiary jako tę, która coraz bardziej rozjaśnia nam doświadczenie Boga. Wynika z niej nawet możliwość tzw. jasnego widzenia Boga – przynajmniej niektórzy badacze tak interpretują pewne fragmenty jego dzieł. Przez wieki trwał spór, czy jesteśmy w stanie w tym życiu doznać Boga bezpośrednio w rozjaśniającym Jego obecność doświadczeniu mistycznym (chodzi o tak zwane „porwania” mistyczne, które w krótkim przebłysku dają ogląd zbliżony do tego, jaki będziemy mieli w niebie), czy też jesteśmy w stanie doświadczać Go tylko w sposób ciemny, niejasny, zapośredniczony? Wydaje się, że Tomasz proponuje tu niezwykłą, ciekawą ścieżkę. Pokazuje, w jaki sposób doświadczenie Boga może się w nas rozjaśniać. To była inspiracja dla wielu badaczy mistyki. Pamiętajmy, że gdy Tomasz działał, dominowała raczej mistyka ciemna (apofatyczna). Niektórzy badacze uważają, że nie negując jej, Tomasz otwiera jeszcze inne perspektyw i jest w tym rewolucyjny. Wszak jego myśl służyła wielu komentatorom do opracowywania np. mistyki św. Jana od Krzyża. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że jej najlepsze, nie pobożnościowe ale naukowe opracowania to te, które wychodziły spod piór tomistów. To wskazuje, że u Tomasza nie mamy do czynienia z prostą, powiedziałbym: szkolną redakcją tekstów na temat mistyki. W tym, co pisze, jest coś płynącego z innego poziomu. Nie tylko z nabytej wiedzy, zaaplikowanej do danego obszaru badawczego, ale także coś z doświadczenia. Dlatego widzę w nim mistyka. Podobnie postrzegam św. Jana Pawła II. Nasuwa mi się tu tytuł jego encykliki: "Fides et ratio". Fides, czyli wiara, a w tym kontekście: mistyka, doświadczenie, które wymyka się nauce. Oraz ratio, czyli to, co właśnie jest charakterystyczne dla nauki. I oba te skrzydła unoszą nas w poznawaniu Boga. To jest u Jana Pawła bardzo tomaszowe, scholastyczne. Bo to właśnie Tomasz wyznacza harmonię tych dwóch skrzydeł. Jednak – jako systematyk – nie jest tylko biernym, odtwórczym zbieraczem Tradycji, ale w interpretacji doświadczenia mistycznego wytycza nowe ścieżki, a przynajmniej przeciera te, które nie były dobrze wydeptane. One do dziś są użyteczne dla tych, którzy badają mistykę. Kiedy próbuję rozumieć mechanizm (jakkolwiek źle to brzmi) doświadczenia mistycznego u Jana od Krzyża, korzystam z pism i intuicji Tomasza z Akwinu – choć wszyscy kojarzą Jana raczej ze św. Augustynem. Wiemy, że św. Tomasz zastosował filozofię poganina Arystotelesa do teo-logii, czyli słowa-o-Bogu. Było to odważne. Zastanawiam się, czy jego dziedzictwo – oparcie na wierze i rozumie jednocześnie – nie jest dobrą wskazówką dla nas, znajdujących się w trudnym momencie historii Kościoła. Tomasz towarzyszył mi na poziomie studiów, doktoratu i habilitacji. Zawsze gdy pracowałem na jego tekstach, pociągały mnie interpretacje, które nazwałbym „nieortodoksyjnymi”, tzn. te, które nie mieściły się w głównej linii myślenia o Tomaszu, charakterystycznej dla polskiej szkoły tomizmu egzystencjalnego. Korzystałem wiec z innych nurtów, takich jak neoscholastyka czy tomizm transcendentalny. Gdy w ten sposób wchodziłem w myśl Akwinaty, odczuwałem jej niesamowitą żywotność. Zaskakiwało mnie, jak wiele ważnych dla Kościoła wniosków można wyciągnąć z pism Tomasza odczytywanych raczej w ich duchu niż literze. Mam wrażenie, że w pewnym sensie Tomasz właśnie w taki sposób czytał swoich poprzedników. Nie kopiował ich słowo w słowo. Czytając Arystotelesa, twórczo go przekształcał, próbując zachować ducha filozofii obserwacyjnej, empirycznej, a jednocześnie wznosząc się ku metafizyce i próbując budować na tej podstawie całościowy obraz świata, aż po orzekanie o Bogu. To jest ważna intuicja: Tomasz wykorzystał do opisu tego, co miał w Kościele, najwyższej jakości zdobycze ówczesnej nauki. Arystoteles był wówczas dopiero na nowo odkrywany, wcześniej dominował raczej neoplatonizm. Było to nowatorskie. Tomaszowa odwaga myślenia jest nam dzisiaj w Kościele bardzo potrzebna. Podkreślam: nie chodzi mi o literę jego tekstów, ale styl myślenia. Tomasz był inspiracją dla wielkich myślicieli XX w., takich jak Karl Rahner, Hans Urs von Balthasar czy Henri de Lubac. Z Tomasza czytanego literalnie, z uwzględnieniem całego precyzyjnego aparatu historycznego i językowego również można wydobyć niezwykle cenne i aktualne kwestie. Przykładem jest kapitalna książka o. prof. Tomasza Gałuszki o charyzmatach u Tomasza z Akwinu. O. Gałuszka wykorzystał Tomasza do uporządkowania rzeczy, które współcześnie rozpalają umysły wielu katolików. Zastanawiam się, czy Kościół mógłby wykorzystać osiągnięcia współczesnej nauki do redefinicji swojej obecności w świecie. Nie jest to proste, bo nauka zdaje się czasem wyciągać wnioski wprost sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Wydaje mi się, że idzie tu zbyt daleko, bo może ona powiedzieć, jak jest, ale nie ma kompetencji, by odpowiadać na pytanie, jak być powinno albo jak my powinniśmy się zachować wobec tego, co jest. Może jednak Kościół może jakoś wykorzystać np. współczesną biologię czy psychologię, a więc nauki, które wydają się być w pewnym napięciu z nauczaniem Kościoła. To temat nienowy. Śledzę go intensywnie. Badając próby mierzenia się Kościoła z nauką, osobiście zaczynam od połowy XIX w. Wówczas rodząca się neoscholastyka podejmuje właśnie te kwestie. Chodzi o uzgodnienie nauki Kościoła z najnowszymi odkryciami naukowymi i najnowszymi trendami filozoficznymi. Neoscholastyka, szkoła lowańska, kard. Mercier tak zarysowywali swą perspektywę naukową. To środowisko zainspirowało później powstanie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Idzi Radziszewski, twórca KUL, był przecież uczniem Merciera. A Mercier pracował na Tomaszu. Ten temat zawsze był żywy, rozpalał umysły i zawsze był bardzo delikatny. Dziś postuluje się ściślejszy związek nauczania Kościoła z nauką, żeby nie uprawiać tego nauczania w kontraście do nauki. Żeby nie iść drogą fideizmu. Np. ks. prof. Michał Heller wskazuje na konieczność pogłębionej wiedzy naukowej u tych, którzy podejmują się ewangelizacji. Czy to jest możliwe? To jest nawet konieczne. Chodzi jednak o to, by nie używać nauki w sposób pochopny do wspierania autorytetu Kościoła. To może być zawodne. Sama nauka nie jest czymś statycznym. Istnieje możliwość nadużyć, gdy chcielibyśmy wykorzystać naukę do celów apologetycznych. To, co jest perspektywą istotną dla nas, to – po pierwsze – zrozumienie, że problem nie tkwi w tym, co ustala współczesna nauka. Problemem jest to, jak ustalenia nauki interpretują sami naukowcy. Musimy odróżnić samo odkrycie od jego interpretacji, uzasadnienia. To uzasadnienie bywa często mocno wątpliwe. Nie mam poczucia, że współczesna nauka w swej warstwie odkryć stoi w sprzeczności z wiarą. Tomasz dał genialne narzędzia do porządkowania tego. Gdy czytam teksty współczesnych dominikanów, to często bardzo buduje mnie precyzyjna szkoła myślenia- ona właśnie pozwala odróżnić to, co jest odkryciem naukowym od kontekstu jego uzasadnienia. Co to znaczy: uzasadnienia? To znaczy: biorę ustalony fakt i próbuję go interpretować. Nadać mu jakieś rozumienie. Często ta interpretacja wchodzi w sferę aksjologii, obyczajowości, wiary... Np. w sprawach homoseksualizmu, in vitro, aborcji? Myślę, że tak. Weźmy np. homoseksualizm. Z perspektywy czysto naukowej jest w tej kwestii wciąż jeszcze bardzo wiele niejasności. Na dzień dzisiejszy nauka nie daje nam prawa, by definitywnie wypowiadać się np. w kwestii genezy orientacji homoseksualnej. Wielokrotnie czytałem wypowiedzi specjalistów, które wzajemnie się wykluczają, a jednocześnie wielu z nich rości sobie prawo do tego, aby orzekać w tej sprawie z apodyktyczną, nie znoszącą sprzeciwu pewnością – na przykład wypowiadając się na temat psychologicznych aspektów homoseksualizmu. Tak jakby nie było w tej kwestii żadnych niejasności. Niejednokrotnie mamy twierdzenia uznające orientację homoseksualną za całkowicie naturalną i odsądzające od czci i wiary tych, którzy głoszą inny pogląd lub mają w tej sprawie wątpliwości. Zresztą w drugą stronę to działa podobnie. Ja nie mam pewności, że - poruszając się wyłącznie na poziomie nauki - możemy dziś pozwolić sobie w tej kwestii na podobną apodyktyczność. Nie – nauka sama w sobie nie daje nam prawa do takich rozstrzygnięć. Można powiedzieć, że to jest nadinterpretacja. To jest próba umieszczenia pewnego faktu... ...w kontekście współczesnego sporu? ... w sposób, w jaki ktoś chciałby, aby on wyglądał. A to niestety jest uproszczenie. Musimy zgodzić się na to, że nauka w wielu sprawach nie jest w stanie dać nam jednoznacznych odpowiedzi. Chodzi więc o rozróżnienie tego, co nam mówi dzisiaj nauka od tego, jak my odczytujemy naukowe ustalenia w kontekście sfery wartości, poglądów, przekonań. Niestety, naukowcy robią tu czasami krok za daleko. Zobaczmy, jak precyzyjny był Tomasz, gdy pisał swoje słynne dowody na istnienie Boga. W zasadzie nie mówił o dowodach, ale o drogach do Boga. Chciał nam pokazać pięć sposobów myślenia, które nie kończą się jednoznacznym stwierdzeniem rozstrzygającym, że Bóg jest, i wykazującym to z analityczną oczywistością. Drogi Tomasza to raczej sposoby myślenia o rzeczywistości, które podprowadzają nas pod istnienie Boga. Trzeba przy tym pamiętać, że Tomasz jest bardzo precyzyjny w budowaniu swych orzeczeń. Przez to pokazuje, jak głęboko rozumie całą złożoność problemów, które w jego czasach rozpalały umysły naukowców. Dziś tym bardziej powinniśmy niuansować, ważyć język, ważyć orzeczenia, wiedząc, że nauka jest bardziej złożona niż kiedyś, a wcale nas do rozstrzygnięcia pewnych fundamentalnych kwestii nie przybliżyła. To powinno nas uczyć pokory i umiejętności nieużywania nauki do tego, do czego chcielibyśmy często jej użyć – do celów ideologicznych lub apologetycznych. Z drugiej strony, reakcją ludzi wierzących na nadinterpretacje pojawiające się wśród naukowców bywa usztywnienie, czasem nawet odrzucenie nauki, pójście w stronę fideizmu, czyli odwoływania się do wiary tam, gdzie jest miejsce na naukę. To jest bardzo duża pokusa. Wielu tę drogę wybiera, zwłaszcza jeśli chodzi o zwykłych wierzących, którzy dochodzą do wniosku, że nie są w stanie rozeznać się w tym, co mówi nauka, więc najlepiej to odrzucić i pójść w stronę ślepej wiary. Bądźmy sprawiedliwi: często uzasadnienia dla takiej postawy ludzi prostych płyną z ust internetowych kaznodziei. Zgadza się. To poważny problem. Widzę nawet pewien zalew fideizmu, ocierającego się o różne formy dualizmu, gnozy, herezji. To – niestety – płynie także z ust wielu duchownych. Pokazuje to braki w ich wykształceniu. Tomasz i jego sposób myślenia dopominają się tu o pewną równowagę i o to, żeby wrócić do myślenia o wierze i nauce, o ich relacji, w duchu pewnego umiaru. Ten umiar jest widoczny w całej jego filozofii – i jest jej piękną cechą. To umiejętność łączenia skrajności bądź znajdowania między nimi drogi pośredniej. Tomasz opanował to do perfekcji. Tu chyba wychodzi jego formacja u benedyktynów na Monte Cassino. Benedyktyni uważają, że wszelka przesada (przeciwieństwo umiaru) pochodzi od diabła. Tak. Poza tym, to także wpływ Arystotelesa, który zawsze szukał złotego środka. Myślę, że kiedy wchodzimy w dyskusję nad fundamentalnymi czy spornymi kwestiami, nie powinniśmy się jako katolicy bać podchodzić do nich z otwartością. Mnie w sercu bardzo mocno pracuje przekonanie kard. Désiré Merciera, że jako katolicy nie musimy się bać uprawiania nauki dla niej samej, uczciwie i twórczo, ale bez celów apologetycznych. Bo... Pan Bóg się obroni. Prawda Ewangelii się obroni. Nie potrzebujemy nadużywać nauki po to, by bronić Objawienia. Możemy spokojnie uprawiać ją bez kontekstów ideologicznych. Wtedy nauka pozostanie w zgodności z wiarą, bo one ostatecznie w Bogu się łączą. Nie musimy bać się wejść w świat z otwartym umysłem. Bo uczciwie uprawiana nauka nie sfalsyfikuje nam Objawienia. Co innego, gdy próbujemy zaklejać nauką ideologiczne dziury czy wypełniać nią to czego, nie potrafimy w inny sposób uzasadnić, więc używamy nauki, by podeprzeć pewne argumenty, które inaczej brzmiałyby w sposób słaby czy mniej prawdopodobny. Niebezpieczeństwa te istnieją zarówno po stronie wierzących, jak i niewierzących. Dlatego uprawianie nauki trzeba odfiltrować od kontekstu ideologicznego.

św tomasz z akwinu o kobietach